Krystyna Prońko  – Bo życie to ruch

Co sprawia, że zamiast wybrać któryś z salonów w Warszawie, blisko której mieszkasz, wolisz jechać do Krakowa do Face&Body Institute?
Powiem krótko i treściwie: standard obsługi i jakość usługi (śmiech). Nie, wcale nie żartuję. To jest właśnie sedno Face&Body. Rozwijając bardziej temat, te dwa aspekty mają znaczenie dla mnie dominujące również dlatego, że dotąd się z takimi nie spotkałam. Po raz pierwszy znalazłam się w miejscu, w którym wszystko jest na swoim miejscu i jest jak najlepiej. Zarówno specjaliści, pracujący w Face&Body, jak i panie w recepcji są profesjonalne, przygotowane, punktualne i miłe. Z tych właśnie powodów wolę przejechać 300 km niż ryzykować poszukiwanie miejsca, które być może nie zaspokoi w pełni moich potrzeb. W Krakowie mam gwarancję i efektu i bezpieczeństwa. Jako kierowca dodam również, że bez problemu znalazłam niedaleko, może 150 metrów od FBI, strzeżony parking, co jest dużą zaletą . Myślę także, że usytuowanie Instytutu jest bardzo dogodne również dla tych, którzy do Krakowa przyjeżdżają pociągiem, a czasem też jadę do Krakowa pociągiem. Z Dworca Głównego na Starowiślną to dosłownie kilka minut spacerkiem, w dodatku wzdłuż Starego Miasta i Plant, można wybrać sobie trasę, to ścisłe centrum miasta. I to też jest miła perspektywa, prawda?

A jak oceniłabyś wystrój Face&Body i ogólny klimat tego miejsca?

Jest bardzo przyjemny, sympatyczny, miły. Wyraźnie czuć, że ta stara kamienica ma swoją historię. Podoba mi się klimatyczne oświetlenie i dyskrecja designu: klasyka, ale bez zadęcia. Ogólnie rzecz ujmując – klimat tego miejsca nie jest dla mnie w żaden sposób zobowiązujący i w związku z tym bardzo łatwo się tam relaksuję. Myślę, że wszystko to sprawia, że bez żadnego problemu można zapomnieć, że to jest w ogóle jakakolwiek klinika urody. Do tego zabiegi wykonywane są w zawodowy sposób, a ręce kosmetologa są tak bezpieczne, że zdarza mi się po prostu zasnąć. No, i cukierki dla gości też są bardzo pyszne (śmiech).

Masz w Face&Body swój ulubiony zabieg, który mogłabyś polecić?

Owszem, bardzo i z ogromnym przekonaniem polecam zabieg Zaffiro, z którego skorzystałam już trzy razy i zamierzam go jeszcze dwukrotnie powtórzyć, według zaleceń kosmetologa z Face&Body. Efekty tego zabiegu widać natychmiast, a gdy są już utrwalone, że tak powiem przez czas, stają się naprawdę spektakularne. Tak więc, wszystko wskazuje na to, że jeszcze dwa razy Zaffiro i będę młodsza o jakieś 25 lat (śmiech).Zabieg trwa około godziny. Nie przeraża mnie cena tego zabiegu, uważam ją za przystępną, niewygórowaną, jak na tak wspaniałą, jak się okazuje, terapię dla skóry. Polecam również korzystanie z konsultacji, które są dostępne w tym Instytucie. Fachowe spojrzenie specjalisty i profesjonalne rady w moim wypadku sprawdziły się w stu procentach. Uważam także, że warto zwrócić uwagę na produkty, które można nabyć na miejscu, od szamponów, poprzez peelingi, kosmetyki kolorowe i doskonałe kremy, aż po odżywki do rzęs. RevitaLash – odżywka – serum stymulująca wzrost rzęs okazała się w moim wypadku strzałem w dziesiątkę. Jestem tuż przed nabyciem kolejnej, ponieważ widzę, że moje rzęsy zagęściły się i chciałabym żeby dalej rosły! (śmiech)

A poza tym jakie są Twoje sposoby na to by być zdrową, silną i pięknie wyglądającą kobietą?  

Mam jeden podstawowy, ba, można powiedzieć, że mój sztandarowy sposób: dobrze się wyspać. I to się naprawdę od lat sprawdza. Jeśli jestem wyspana czyli wypoczęta po prostu dobrze się czuję, ze światem i sama z sobą. Z racji tego, że wykonuję taki a nie inny zawód oraz z powodu moich częstych podróży związanych z koncertami, nie zawsze mi się to udaje, i wtedy nie jestem już taka zadowolona (śmiech). Wiem jednak z całą pewnością, że wyspany człowiek jest najzwyczajniej w świecie szczęśliwszy. To mój tajemny sposób na życie. I każdemu go polecam!

Czyżbyś nie stosowała żadnej diety?

Jeśli mam być zupełnie szczera, to najlepiej czuję się, gdy nie jem nic, bo kiedy tylko zaczynam jeść, to się rozleniwiam, i to bez względu na to co zjem. Ogólnie jednak, skoro człowiek musi jednak jeść, preferuję zupy warzywne i dania lekkostrawne ,  napoje, najchętniej woda w dużych ilościach i w każdej temperaturze, nawet ciepła, bo po prostu lubię jej smak oraz zielona herbata. Zupełnie odeszłam już od czarnej herbaty z cytryną, której długo byłam wielką wielbicielką, a kawy piję coraz mniej, a jeśli to wyłącznie espresso Puccini. Cukru nie używam wcale od dwóch, może trzech lat. I bardzo mało solę. Jakiś czas temu odkryłam i gorąco polecam sok z aronii, który piję dwa razy dziennie po pół szklaneczki. Polecam go wszystkim, bez względu na to czy mają jakieś dolegliwości sercowe czy nie, ponieważ aronia ma mnóstwo innych dobroczynnych dla organizmu właściwości. Jej sok działa także  oczyszczająco . Poza tym aronia zawiera wielką ilość mikroelementów i jest najsilniejszym w naszym klimacie antyutleniaczem. Powoduje więc spowolnienie procesów starzenia oraz ze względu na sporą zawartość witaminy A, poprawia wzrok, czego jestem żywym dowodem – jest różnica, od pewnego czasu widzę lepiej i lepiej w związku z tym patrzy mi się na świat (śmiech). Taki soczek który zawiera tak dużo flawonoidów – to samo zdrowie. Same zalety! Ma jedną wadę , jest bardzo  cierpki w smaku, taka cierpkością dobrego wina,  ale ja akurat lubię te cierpkość. Jest tylko jeden warunek: aroniowy sok musi być w stu procentach wyciśnięty z owoców, ( nie z koncentratów) lekko pasteryzowany i ewentualnie, jeśli ktoś ma na to ochotę i potrafi, dosłodzony naturalnym sokiem wyciśniętym z jabłek. Ja kupuję taką właśnie gotową wersję prosto z plantacji. Są tez przetwory z aronii, np. aronia w gorzkiej czekoladzie – pyszna  albo nalewka , która nazywa się „Aronia Losu” – tak zabawnie, są też konfiturki albo dżemy…

A jak wygląda Twoja aktywność? Masz psa, ale czy poza spacerami z nim znajdujesz jeszcze czas na innego rodzaju działania fizyczne?

Jeśli masz na myśli na przykład siłownię to od razu powiem, że teraz mnie w ogóle nie interesuje. Daj spokój, chyba bym tam umarła (śmiech). Nie, nic z tego, kiedyś chodziłam na siłownię, ale teraz to  nie jest dla mnie. Jeśli moje zajęcia  układają  się tak, że znajduję trochę wolnego czasu, bardzo chętnie chodzę na basen, ponieważ uwielbiam pływać i zawsze  pływałam. Ten rodzaj aktywności nie męczy mnie, ponieważ się do niego po pierwsze: nie zmuszam, po drugie: w pływaniu czuję potencjał nie tylko dla generowania przyjemności, ale też dla własnej kondycji. Poza basenem faktycznie chodzę z psem na spacer, i to codziennie, ponieważ pies jeździ ze mną wszędzie, na wakacje, na koncerty. Gdziekolwiek zatem jestem idziemy do parku czy lasu, trzy razy dziennie, na spacery krótsze , piętnastominutowe lub dłuższe, takie około dwugodzinne. Tak jak akurat mogę. Nie jest to chodzenie wyczynowe, nazwałabym je raczej stricte rekreacyjnym, ale i tak świetnie się z psem po tych spacerach czujemy. Bo ruch jest w życiu ważny. Bo życie to ruch.